22.03.2010

Spirit on Lemon wicemistrzem Węgier!


W miniony weekend udaliśmy się na Węgry, do małej miejscowości pod Budapesztem - Piliscsaby. Naszym celem były halowe mistrzostwa Węgier Co-Ed! Po trzecim miejscu osiągnietym dwa tygodnie wcześniej w Pilźnie apetyty na kolejny dobry wynik były spore! Na Węgry udaliśmy się w dziesięć osób ze starego sprawdzonego składu drużyny. Miło zaskoczył nas kompleks na którym rozgrywane były zawody. Duża jasna hala, bezpośrednio w sąsiedztwie szkoły średniej z internatem, tak więc zamiast tradycyjnego spania na karimatach tym razem mieliśmy okazję wyspać sie w wygodnych łóżkach. Jako że graliśmy pierwszy sobotni mecz, nie imprezowaliśmy tym razem przesadnie tylko zaraz po przyjeździe na miejsce grzecznie udaliśmy się spać...
W przeciwieństwie do polskich realiów mecze były rozgrywane nie systemem continious play, lecz normalnie według zasad WFDF.
W pierwszym sobotnim meczu naszym przeciwnikiem była drużyna z Chorwcji FDK Zagreb. Zawsze cieszymy się kiedy mamy okazję zgrać z trochę bardziej egzotycznym dla nas przeciwnikiem. Tym razem było podobnie. Był to intensywny mecz w sobotni ranek. Chorwaci zmusili nas do szybkiego biegania i mocnej obrony. Ostatecznie po dość wyrównanym meczu w środkowej jego fazie, w końcówce przeważyło nasze doświadczenie i dość spokojnie wygraliśmy 9-6. Dwa kolejne mecze z węgierskimi drużynami: Igaz-e? i MUF zakończyły się naszymi wysokimi zwycięstwami. Było w nich widać dużą różnicę umiejętności i doświadczenia. Ostatni grupowy mecz to pojedynek z halowym mistrzem Węgier z 2008 i 2009 roku - Lolką. Lolka to halowa wersja znanej i cenionej drużyny z Budapesztu LOL. Jako że było  to spotkanie o pierwsze miejsce w grupie, podeszliśmy do niego z dużą koncentracją i wolą zwycięstwa. Tym razem nie było już tak łatwo jak w poprzednich meczach z węgierskimi przeciwnikami. Lolka pokazała nam że nasi bratankowie także bardzo dobrze umieją radzić sobie z dyskiem. Gra Lolki opierała się na pewnym, dobrym handlingu, bardzo dynamicznych cutach i bardzo mocnej obronie "man to man". Bardzo intensywny mecz, przez długą jego część grany punkt za punkt. Żadna z drużyn nie chciała ustąpić i nikt nie mógł odskoczyć na więcej niż jeden punkt. Dopiero w ostatniej fazie meczu kiedy duże znaczenie zaczęło odgrywać przygotowanie fizyczne to my popisaliśmy się lepszą obroną i większą cierpliwością w ataku ostatecznie dość pewnie zwyciężając ten mecz i całą naszą grupę.
W sobotnie popołudnie został nam już tylko jeden mecz, "crossover" o wejście do półfinału z węgierską drużyną Gyerejolesz. Mimo iż był to mecz o bezpośredni awans do półfinału turnieju, okazał się pojedynkiem bez historii. Nasza mocna gra w obronie i cierpliwy offens bardzo szybko złamał przeciwnika i wygraliśmy wysoko 13 do 3..
W sobotę był też czas na wizytę w centrum Budapesztu, spacer i zwiedzanie najbardziej znanych miejsc tego miasta z przepięknym gmachem węgierskiego parlamentu włącznie.
W niedzielę rano przyszło nam stoczyć półfinałowy mecz z austriacką drużyną B|Bears. Przeciwnicy byli nam dobrze znani bo dwa tygodnie wcześniej wygraliśmy z nimi w Pilźnie. Jak większość austriackich drużyn jest to drużyna bardzo dobrze znająca przepisy gry, bardzo ich przestrzegająca i bardzo często "callujaca". Tym razem  B|Bears byli szerszym składem niż w Pilźnie mając dodatkowo dwóch, trzech nowych cuterów.
Mimo naszych obaw o to, że mecz będzie pełen kłótni i pouczania ze strony przeciwników, udało się do tego nie dopuścić.
Był to bardzo wyrównany mecz dwóch drużyn bazujących na dobrej obronie, bieganiu i walce o dysk.
Punkt po punkcie budowaliśmy naszą przewagę tak aby w końcówce meczu nie drżeć o wynik. Po raz drugi w tym miesiącu okazaliśmy się lepsi i finał halowych mistrzostw Węgier stanął przed nami tworem.
W drugim półfinale zagrały drużyny Lolka i HallodIgaz-e. Zwycięsko z tej bratobójczej konfrontacji wyszła Lolka i to ona została naszym finałowym przeciwnikiem.
Co można napisać o finale? Był to mecz bardzo podobny do pojedynku grupowego, z tą różnica, że na korzyść Węgrów. Lolka wzmocniona przez swojego kapitana Gabora który nie grał w sobotę grała szybko i twardo. W pierwszej części meczu wynik trochę nam "uciekł" i trzeba było gonić. Niestety w decydujących momentach były dwa calle Węgrów, skontestwane przez nas, niestety rzucające cień na ten finał.
No cóż, nie zawsze się wygrywa, w meczu dwóch równych drużyn tym razem minimalnie lepsi okazali się Węgrzy wygrywając 10-9
My cieszymy się że tym mocnym akcentem udało nam się zakończyć sezon indoorowy.
Do zobaczenia na trawie !!

Piliscsaba 2010

Węgry 2010 - 2 miejsce


Sobotnia impreza. Pjedynek Polska - Chorwacja !


Niezapomniany występ Slobo i D&B


Brak komentarzy: