Spirit on Lemon - National Indoor
Champion 2011!
Od kipiącego od emocji weekendu 5-6 marca 2011 roku minęły
już dwa miesiące więc jest to najwyższy czas aby opisać te dwa cudowne dni
które spędziliśmy we Wrocławiu zakończone wspaniałym sukcesem całej drużyny!
Jako że Mistrzostwa Polski to impreza niezwykle prestiżowa
postanowiliśmy się do niej odpowiednio przygotować. Swoją obecność zaanonsowały
Doro i Balbina także zapowiadało się że po raz pierwszy od dłuższego czasu będziemy
mieli nasz najsilniejszy roster! Niestety na dwa tygodnie przed Mistrzostwami,
podczas Joozbe rękę złamał Kamil i było jasne że będziemy musieli radzić sobie
beż naszego podstawowego handlera! L
Treningi przed mistrzostwami wypełnione były zaciętą
rywalizacją o miejsce w składzie drużyny jak i przygotowywaniem „set-playów”,
które miały nam pomóc podczas Mistrzostw. Jeszcze na trzy tygodnie przed
„Nationals”, podczas „Spirit on Ice” experymentowaliśmy ze składem i pewnymi
ustawieniami ale w piątek 4 marca, wyjeżdżając do Wrocławia byliśmy gotowi!
Na Mistrzostwa udaliśmy się pełnym składem łącznie z
pełniącym funkcje trenera/menadżera Karpiem oraz kibicami! Jako że nie mieliśmy
daleko jako pierwsza drużyna pojawiliśmy się na Welcome Party i z
niecierpliwością czekaliśmy na losowanie grup! Chwilę przed 23 zaczęło się
losowanie i po chwili wiedzieliśmy już to co było dla nas najważniejsze, a więc
po pierwsze to, że wszystkie siedem meczów mistrzostw zagramy na głównej hali,
a po drugie poznaliśmy naszych grupowych rywali: 4hands, Odpalamy WD i
FriStaszki! Krótko po północy wszyscy byliśmy już w łóżkach (raczej śpiworach)!
Mieliśmy poczucie, że przed nami dwa ważne dni!
Sobotnie mecze rozpoczęliśmy od potyczki przeciwko
warszawskiej drużynie 4Hands! Pierwsze rzuty, podania, asysty i punkty, wszystko
to było jeszcze nerwowe i potrzebowaliśmy kilku minut żeby dobrze wejść w ten
mecz i w ten turniej! Staraliśmy się konsekwentnie grać to co ustaliliśmy przed
zawodami! Z każdym kolejnym podaniem było już spokojniej i łatwiej!
Kontrolowaliśmy mecz i systematycznie zwiększaliśmy swoją przewagę. Dopiero w
końcówce nasi przeciwnicy zaczęli grać z nami punkt za punkt i ostatecznie mecz
skończył się wynikiem 19-9 dla nas! Gra nie była może taka jakiej
oczekiwaliśmy, ale „pierwsze koty za płoty”, wiedzieliśmy że dalej będzie
lepiej!
I było! Drugi mecz rozegraliśmy z gospodarzami turnieju
„Odpalamy WD”! Drużyna ta znajduje się obecnie w fazie transformacji. Ze
starego wrocławskiego składu zostało tylko kilku zawodników, za to pojawiło się
całkiem sporo nowych ludzi z dwoma bardzo wysokimi zawodnikami – Dulem i
Zatoniem na czele! Wiedzieliśmy że musimy zniwelować te „dwie wieże” i wtedy
pójdzie nam z górki! Nasza gra była już znacznie lepsza i spokojniejsza niż w
pierwszym meczu! Graliśmy pewnie „playe” które mieliśmy przygotowane i
zdecydowaną większość z nich kończyliśmy punktami złapanymi przez jednego z
naszych cuterów!
Mocno pracowaliśmy też w obronie! Zaowocowało to dość
zdecydowaną wygraną 20-8! Ponad jedną trzecią naszych punktów złapała Balbina,
której świetnie wyszedł ten mecz i bez trudu raz po raz urywała się na wolne
pozycje w strefie!
Ostatni grupowy mecz wypadła nam przeciwko naszym młodszym
kolegom i koleżankom z Sosnowca – FriStaszkom! Jako że różnica wieku i
możliwości fizycznych była w tym meczu zbyt duża podeszliśmy do niego na luzie,
tak aby ćwiczyć przygotowane wcześniej schematy i tak aby nikomu z przeciwników
nie stała się krzywda! Wynik 20-7 schodzi na dalszy plan, bo mecz toczył się w
spokojnej atmosferze przyjaźni! Jesteśmy dumni widząc jak nasi młodsi sąsiedzi
zdobywają coraz to większe umiejętności gry w Ultimate! Oby tak dalej!
Po trzech zwycięstwach w grupie trafiliśmy do „Power Poola”
w którym czekali już na nas: Warsaw Fenix, Zdobywcy Oskarów i Furious Goats!
Wieczorny mecz przeciwko Warsaw Fenix był dla nas ostatnim meczem soboty! Był
to już taki etap turnieju, w którym nie ma miejsca na potknięcia! Mistrzostwa
zaczynały się na dobre!
Zawsze ciężko gra się przeciwko drużynie w której grają tak
doświadczeni i sprawni zawodnicy jak Adam, Szatan, Lucy czy Maja! Od początku
meczu byliśmy mocno skoncentrowani i do przeciwników podeszliśmy z największym
szacunkiem! Od początku meczu postawiliśmy bardzo silną obronę, force backhand!
W tym meczu jak i w całym turnieju byliśmy bardzo silni na „in-cutach”! Pewne
wyjścia do dysku, szybka kontynuacja i pewny, stabilny handling dawały nam
kolejne punkty! Rywale starali się jak mogli, ale być może zbyt krótka ławka, a
może trochę gorsze przygotowanie fizyczne nie pozwoliły im nawiązać walki o zwycięstwo!
Nasza drużyna pracowała za to z meczu na mecz coraz lepiej! Wszystkie trybiki
tej maszyny zazębiały się idealnie! Wychodziły nam nasze „playe”, skutecznie
kończyliśmy wszystkie izolacje w strefie, graliśmy szybko i pewnie dyskiem!
Ostatecznie wygraliśmy ten mecz 21-8!
Plan na sobotę został wykonany! Wiedzieliśmy jednak że
najtrudniejsi rywale czekają na nas dopiero w niedziele dlatego nie
pozwalaliśmy aby zbyt wcześnie zagrzały nam się głowy!
Wieczorem całą drużyną udaliśmy się na główną imprezę Mistrzostw
Polski! Bawiliśmy się całkiem nieźle! Była to też dobra okazja żeby pobyć ze
sobą tym gronem i mocno zmotywować się na niedziele! Przed północą odbył się
jeszcze Beer Race w którym godnie reprezentowali nas Królik z Kajtkiem!
Niedzielę zaczęliśmy od śniadania, narady taktycznej i
mocnej rozgrzewki! Drugi mecz „Power Poola” graliśmy przeciwko łódzkiej
drużynie Zdobywcy Oskarów! Tak jak wszystkie mecze sobotnie zaczęliśmy od
narzucenia swojego stylu gry i mocnej obrony. Zaprocentowało to naszym
prowadzeniem, które systematycznie powiększaliśmy! Tym razem nie do zatrzymania
dla przeciwników była Doro która zdobyła osiem na 19 naszych punktów!
Wygraliśmy 19-7 i na horyzoncie zaczął nam pokazywać się już Finał Mistrzostw
Polski! Na drodze pozostała już tylko ostatnia przeszkoda! Aktualni mistrzowie
Polski na trawie – Furious Goats! Wiedzieliśmy że będzie piekielnie ciężko!
Furious Goats to drużyna bazująca na świetnym przygotowaniu fizycznym, dużym
atletyzmie, sile, ale także dobrych rzutach, layoutach, walce w obronie! Jednym
słowem wspaniały przeciwnik! My też byliśmy maxymalnie skoncentrowani i głodni
zwycięstwa! W sercach tkwiła nam dodatkowo zadra wbita dwa tygodnie wcześniej,
kiedy w meczu przeciwko „Furiosom” prowadząc pewnie cały mecz, daliśmy sobie
wydrzeć zwycięstwo w końcówce i przegraliśmy jednym punktem! Był to mecz
„Rakieta” w przenośni i dosłownym tego słowa znaczeniu! :D
Obie drużyny w podobny sposób rozumieją Ultimate i Spirit of
the game i dlatego też można się było spodziewać morderczej, atletycznej walki,
pozostającej jednak w zgodzie z duchem gry! I taki był to właśnie mecz!
Początek dzięki świetnym akcjom w obronie Kłosa, był lepszy dla Furious i to
oni prowadzili 3-1! Nam nie w głowach było jednak odpuszczać czy też się
przestraszyć. Graliśmy na maxa! Nikt nie opuszczał! Przycisnęliśmy jeszcze
bardziej w obronie i dzięki wspaniałym i widowiskowym obronom Balbiny, Kasi i
Toma byliśmy wstanie wyciągnąć wynik na 5-3 dla nas! Furios Goats to jednak
drużyna która nie łamie się dobrymi seriami przeciwnika! Nasze dobre zagrania
przeplatały się ze świetnymi i efektownymi rzutami rywali! Tak toczył się ten
mecz do 23 minuty kiedy to jeszcze przegrywaliśmy 8-7! Do końca meczu pozostało
siedem minut! Obie drużyny miały już finał na wyciągnięcie ręki! Zarówno my jak
i poznaniacy wiedzieliśmy jak ważne jest teraz kończenie własnych akcji punktem
i unikanie błędów! Mecz od początku był bardzo szybki i fizyczny! Obie drużyny
były już pewnie trochę zmęczone ale nam udało się to zmęczenie przełamać!
Siedem ostatnich minut tego meczu pamiętam jakby to było dzisiaj! Świetny
przechwyt Miłosza, layout Wagiego, brejki Kasi czy szybkie akcje w duecie Zyłka
– Tom!! Z każdym kolejnym punktem przeciwnikom bardziej trzęsły się ręce i
zdarzały im się proste straty! Im bliżej końca tym częściej decydowali się na
długie podania, bezpośrednio do strefy, do Grzyba! Była to skuteczna broń, ale
Furios już nie dało rady odrobić strat! Mecz skończyliśmy naszym punktem.
Asystę Wagiego pewnie złapała Balbina i wygraliśmy ten mecz, będący zarazem
półfinałem 13-10! Był to mecz godnych siebie rywali, przez wielu obserwatorów
uznany za przedwczesny finał! Mimo zaciętej walki na parkiecie nie ucierpiał na
tym duch gry! Oceny SOTG : 13
- Furious Goats, 14 – Spirit on Lemon mówią same za siebie! Finał był
nasz! Odpoczywając oglądaliśmy drugi półfinał w którym Grandmaster Flash dość
łatwo pokonali Cool Flights! Finałowy przeciwnik to czołowa w ostatnich latach
polska drużyna ultimate! Jednak my po zwycięstwie z Furious Goats byliśmy pewni
swego! Wiedzieliśmy, że to jest nasz weekend i nie wypuścimy tej szansy z rąk!
Dobre przygotowanie fizyczne pozwoliło nam zachować sporo sił na ostatni,
najważniejszy mecz! Wiedzieliśmy że nie będą już działać przygotowane przez nas
„playe” bo przeciwnicy bacznie nas obserwowali w poprzednich grach! Wróciliśmy
więc do tego w czym jesteśmy najlepsi! Mocna obrona, force backhand, no break,
silny mark, twarda obrona na otwartej! Mecz ułożył się dla nas idealnie! My
pewnie kończyliśmy punkty, a nasi przeciwnicy bardzo męczyli się nie mogąc
pokonać naszej obrony! Finał kontrolowaliśmy od początku do końca! Za jeden
punkt „Grandmasterów” my oddawaliśmy dwa! Graliśmy niemal bezbłędnie w ataku,
kończąc mecz ze skutecznością 90% w ataku! GMF grał i starał się jak tylko mógł
do samego końca, jednak tego dnia byliśmy lepsi i wygraliśmy 17-11! Słodki smak
zwycięstwa!
Przez cały turniej graliśmy naprawdę dobrze! Wychodziło nam
większość „playów”, graliśmy dojrzale i cierpliwie, a kiedy trzeba to szybko i
efektownie! Nieocenione okazały się dziewczyny które na co dzień mieszkają we
Francji! Doro była totalnie nie do upilnowania w strefie i kończyła 100%
granych na nią izolacji, swoje zrobiła też Balbina, zarówno w ataku jak i
obronie! Do złotych medali Mistrzostw Polski dołożyliśmy nagrody indywidualne!
Kasia otrzymała nagrodę „MVP Women” przyznawaną przez wszystkich zawodników, a
Tom otrzymał wyróżnienie „MVP Man” przyznawane przez organizatorów! Na koniec
nie wypada nie wspomnieć o świetnej organizacji turnieju i nie podziękować za
to wrocławianom z Odpalamy WD! Wysoka Piątka! Z Wrocławia pozostały nam
wspaniałe wspomnienia! Teraz czas wracać do treningu na trawie!
W drużynie Spirit on Lemon Sosnowiec podczas halowych
Mistrzostw Polski 2011 wystąpili: Kasia, Doro, Balbina, Sowka, Barbara, Karolina,
Bart, Wagi, Tom, Żyłka, Boru, Szym, Slobo, Kajtek. Drużynę prowadził Karpioo!
Dopingowali nam: Królik, Ligor i Magda! Dziękujemy!